5 powodów, dla których nie powinieneś jechać do Hamburga

Dlaczego ja pojechałam do Hamburga? Już do końca nie pamiętam… Na pewno trochę dlatego, że znajomi opowiadali mi o ciekawej dzielnicy spichlerzy oraz o niesamowitej filharmonii. No i tak się złożyło, że zaplanowałam wyjazd do Niemiec, na Rugię, z Hamburgiem na trasie. Pierwszy raz pojechałam do Hamburga samochodem, z Warszawy. Jedzie się cudownie, autostrada do granicy, a później bezpłatna autostrada w Niemczech z uprzejmymi i wyluzowanymi Niemcami, i tak do samego Hamburga. Jeśli zwiedzalibyście sam Hamburg, to jednak zdecydowanie polecam samolot. Są bezpośrednie loty z Warszawy. I dodatkowo Hamburg pojawia się całkiem często w szalonej środzie Lotu. Łatwo więc upolować tani bilet. Ale co u licha można robić w Hamburgu i dlaczego nie powinniście tam jechać?

1. Będziesz się czuć odcięty od reklam

Spacer po Hamburgu proponuję rozpocząć od Speicherstadt – dzielnicy/miasta spichlerzy. Jest pięknie i uroczo. Przeskakujecie między kanałami, po mostkach i mosteczkach. Ta dzielnica ma ponad stuletnią zabudowę – są to największe na świecie spichlerze z czerwonej cegły. Zostały wpisane na listę UNESCO w 2015 roku. Budowano je w taki sposób, że fronty budynków umiejscawiano od ulicy, a ich tyły były ścianami kanałów. Naprawdę robi wrażenie. Trochę przywołuje Amsterdam, ale ma dodatkowo ten niezapomniany portowy klimat. Mnie po prostu przechodzą dreszcze jak słyszę sygnał statku wpływającego do portu. Poza samym spacerem, jeśli lubicie świat w pomniejszeniu, to możecie w dzielnicy spichlerzy zobaczyć Miniatur Wunderland – największą makietę kolejarską i architektoniczną na świecie. Jest też Muzeum Przypraw.

Ale uwaga! Możecie się rozczarować. Budynki są „gołe”. Nie krzyczy na Was z tych budynków żadna reklama, ani żadne wrzaskliwe logo firmy. Nawet jeśli w tych budynkach znajdują siedziby znanych i nieznanych firm oznakowania są dyskretne. Zero reklam J

2. Nie zejdziesz z mostu, ewentualnie wylądujesz pod mostem

Czy wiedzieliście, że Hamburg ma więcej mostów niż Wenecja, Amsterdam i Paryż razem wzięte. Ja też nie wiedziałam. Jest ich dokładnie 2 300. Wyczytałam to dopiero jadąc do Hamburga trzeci raz. Niezależnie czy spacerujesz wokół pięknego jeziora Alster, praktycznie w centrum miasta, czy w dzielnicy spichlerzy, czy idziesz na shopping do Neuer Wall, mosty są wszędzie… Nawet jeśli wybierzesz się na wycieczkę statkiem po jeziorze Alster, jeśli pogoda dopisuje, to bardzo polecam wsiąść na statek po Alsterze. Na jeziorze, fakt nie będziesz chodził po mostach, ale o tym razem znajdziesz się pod mostem, dokładnie pod Kennedybrucke, który oddziela dwie części jeziora. Na prawo most, na lewo most … przed tobą most, za tobą most …

3. Nie zobaczysz spektaklu w słynnej Elbphilharmonie

Elbphilharmonie to piękny nowoczesny budynek wybudowany w sercu portowej biurowo-mieszkaniowej dzielnicy Hafen City, na miejscu spichrza cesarskiego, który został całkowicie zburzony w czasie II wojny światowej. Budowę rozpoczęto w 2007 roku, a jej zakończenie zaplanowano na 2010 rok. Obiekt miał kosztować 76 mln EUR…  No i zupełnie nie po niemiecku, coś poszło nie tak … ponieważ budowę zakończono w 2016 roku, a budżet troszkę tylko wzrósł, do… 866 mln EUR. Jest to najwyższy budynek w tej części miasta – 110 m. Jest absolutnie imponujący – czerwona baza nawiązująca do czerwonej cegły spichlerzy i szklane zwieńczenie w kształcie żagla, choć innym kojarzy się też z falą. Warto wjechać na taras widokowy zajmujący powierzchnię 3 000 m2. Bilet na taras można kupić na miejscu, ale lepiej zarezerwować przez internet na konkretną godzinę, ponieważ zainteresowanie jest spore. Kosztuje 2,50 EUR i jest dostępny on-line na shop.elbphilharmonie.de. Z góry roztacza się cudowny widok na port i na dzielnicę spichlerzy. W Elphi, tak nazywają zdrobniale filharmonię Hamburczycy, możecie wypić piwo, przegryźć preclem lub kiełbaską lub zjeść coś bardziej wykwintnego w restauracji. Jednak jeśli chcielibyście zobaczyć jakiś spektakl, sorry nie kupicie spontanicznie biletu. Bilety rozchodzą się jak świeże bułeczki. Mimo, że sala liczy 2100 miejsc, trzeba je rezerwować z kilkumiesięcznym wyprzedzeniem. No może, jeśli macie dużo szczęścia i cierpliwości około godziny przed spektaklem, spada zwykle kilka (dosłownie kilka) rezerwacji, i wtedy możecie liczyć na cud…

4. Nie kupisz świeżej ryby na Fischmarkt

Fischmarkt, czyli targ rybny, wieńczy Fischauktionhalle, czyli hala aukcyjna targu – jeden z piękniejszych i bardziej charakterystycznych budynków Hamburga. Widząc budynek po raz pierwszy, wyobrażałam sobie, że zobaczę tam tony świeżych ryb, wytrzeszczających na mnie swoje przejrzyste oczy i mówiących swoimi dzióbkami „zjedz mnie” . Nic bardziej mylnego. Fischmarkt jest czynny tylko w niedzielę i trzeba być naprawdę zdeterminowanym, żeby się tam wybrać, bo trwa od 6 do 9.30 rano. Stąd gromadzi dwa typy odwiedzających – tych, którzy wstali rano, żeby zrobić zakupy oraz tych, którzy wracają z imprezy i potrzebują jeszcze piwka z currywurstem lub bułą ze śledziem, na przebudzenie lub przed snem. W hali aukcyjnej rano trwa impreza – gra zespół na żywo, jest wiele stanowisk z jedzeniem i napojami, głównie alkoholowymi i generalnie jest tam spory tłumek ludzi przychodzących na „dożynki”. Na samym targowisku jest różnie: jest mnóstwo stanowisk z bułami ze śledziem (matiasem, rolmopsem, opiekanym lub innym). Długość kolejki świadczy o renomie budki. Buły ze śledziem schodzą tu w tysiącach, natomiast są też stanowiska z tekstylną chińszczyzną można by rzec dajrektli from Wólka Kossowska. Są też świeże sezonowe warzywa i owoce. Na pewno nie jest to gastronomiczny raj, ale też na pewno warto zerwać się choć raz w niedzielę, żeby zobaczyć ten klimat na jednym z najciekawszych targów w tej części Europy.

5. Wrócisz spłukany z zakupów

Uwaga!!! Hamburg ma bardzo fajne centra handlowe i dzielnice do shoppingu. W porównaniu z Polskimi galeriami handlowymi jest wiele autorskich butików, niespotykanych u nas marek, no i centra handlowe, które mają ludzki wymiar. Na pewno przyjemnie jest pospacerować powoli po Hansevierten. W samym centrum znajdziecie bardzo przyjemne centrum handlowe Alsterhaus z markami raczej z wyższej i ze średniej półki. Od Yves Saint Laurent i Louboutin na parterze, po na przykład 1, 2, 3 i Marc Cain na wyższych piętrach. Jednak wydatki na zakupy to nie wszystko, wszędzie tam czyhają dodatkowe pułapki – wychodząc z Hanseviertem na kanał wpadacie na fantastyczną knajpkę serwującą m.in. aperol spritza nad samym kanałem. Podobne pułapki czają się na handlowych ulicach, ale najgorszy jest Alsterhaus. Pamiętacie ten tekst z „Lśnienia” Kubricka kiedy stary pracownik hotelu mówi do małego chłopca „Omijaj pokój 237, omijaj pokój 237”, bo to właśnie w tym pokoju zdarzyły się przerażające rzeczy. Ja Wam mówię „Omijajcie ostatnie piętro Alsterhaus! Omijajcie ostatnie piętro Alsterhaus”… Jeśli tam pójdziecie, to wydacie resztkę środków z karty kredytowej… Tam leje się szampan (stoiska Mumm i Veuve Clicquot), sprzedają kawior, ostrygi, krewetki, foie gras … wszystko co pasuje do szampana. Uważajcie na siebie. Omijajcie ostatnie piętro!!!

Być może zainteresuje Cię też...

Dodaj komentarz