Uwielbiam proste przepisy. Mają zwykle dwie zalety. Oszczędzają czas i dają ogromną przyjemność z jedzenia, bo proste przepisy na dobrych produktach są najlepsze.
Więc kiedy odkryłam jaja po florencku, bardzo często są teraz obecne w mojej kuchni. Były już u mnie na śniadaniu, były jako przystawka, ale najbardziej lubię je przyrządzać na lekką kolację. W dodatku, jako osoba z permanentnymi niedoborami żelaza, staram się je przyjmować jak najbardziej naturalny sposób. A szpinaczek jak wiadomo żelaza ma całkiem sporo.
Lista produktów jest mega krótka i jeśli akurat nie macie szpinaku w lodówce, resztę składników na pewno macie.
Składniki na 2 kokilki
20 g masła lub 2 łyżki oliwy
500 gr szpinaku
2 jaja (najbardziej lubię te od zielononóżek)
4 łyżki tłustej śmietany (najlepiej creme fraiche)
Przyprawy: sól, pieprz, gałka muszkatołowa
Opcjonalnie 1 szalotka i 1 ząbek czosnku
Zanim zaczniemy przygotowywać nasze jaja, proponuję od razu nagrzać piekarnik do 200 stopni, bo z tym pyszniutkim daniem pójdzie Wam bardzo szybko.
Na patelnię wrzucamy w zależności od preferencji masełko lub oliwę i dodajemy (choć nie jest to konieczne) pokrojoną w bardzo drobną kosteczkę szalotkę oraz przeciśnięty przez wyciskarkę czosnek. Przypiekamy chwilkę, aż szalotka zmięknie a czosnek zacznie się złocić. Następnie wrzucamy umyty i osuszony szpinak. Mieszamy i czekamy aż szpinak zmieni swoją konsystencję, zmięknie i znacznie zmniejszy swoją objętość. Doprawiamy solą, pieprzem i odrobiną gałki muszkatołowej
Przekładamy szpinak do 2 żaroodpornych kokilek (miseczek) wysmarowanych masłem lub oliwą. Robimy w środku zagłębienie wlewamy po 2 łyżki śmietany i wbijamy po jednym jajku do każdej kokilki. Posypujemy lekko solą oraz ścieramy gałkę muszkatołową. Warto sobie na prawdę kupić całe kuleczki gałki. Smak i aromat tartej i takiej gotowej, sproszkowanej gałki z torebki nie mają nic wspólnego. Tym bardziej, że gałkę w kulkach możecie długo przechowywać. Powiadam Wam zatem, warto.
Następnie wkładamy nasze kokilki do piekarnika na 10-15 minut pilnując, aby białko się ścięło, a żółtko pozostało cudownie płynne. I już 🙂 Można jeść. Od razu. Mniammmm
Przygotowanie zajmie Wam około 20 minut, w tym 12 minut oczekiwania na upieczenie. Więc relacja nakład pracy versus smak jest na prawdę warta grzechu. A samo danie jest mega pyszne, a w dodatku raczej zdrowe niż grzeszne.
Smacznego!!!
Jo
Spodobał Ci się ten wpis. Będzie mi bardzo miło jeśli go polubisz na moim fejsbukowym profilu @jo je blog i/lub udostępnisz.