Parostatkiem w piękny rejs… do Serocka

Chcecie w okolicach Warszawy poczuć trochę klimatu amazońskich lasów pomieszanych z czarem PRL-u a do tego po prostu odpocząć w pięknych okolicznościach przyrody i wydać na to 36 zł od osoby dorosłej? Ten plan jest dla Was.

Jeśli macie ochotę oderwać się trochę od miasta i spędzić uroczy weekendowy dzień na wodzie, koniecznie skorzystajcie z oferty warszawskiego ZTM, który oferuje rejs do Serocka statkiem o wdzięcznej nazwie Zefir. Statek wypływa około godziny 9 z centrum Warszawy – przystań Barka Kurier – lub jeśli stan wody jest zbyt niski lub zbyt wysoki z Żerania. Wtedy Autobus z przystanku Podzamcze 02 przewiezie Was na Żerań.

Kanał Żerań – Zegrze

Sam statek wygląda jakby bardzo dobrze pamiętał czasy PRL-u, nawet poduszki na siedzeniach mają taki charakterystyczny dla lat 70 deseń. Nie jest to generalnie jakaś nowoczesna jednostka pływająca, ale jest czysto i statek ma wszystko co trzeba – z tyłu jest barek z kawą, herbatą wodą mineralną i kiełbaskami. Bez obaw jeśli chodzi o kiełbaski. Na szczęście pieczone są w zamykanym grillu, więc nie czujecie się jak na imprezie barbecue. Na szczęście. Bo jak tylko wypływa się z Warszawy i przepływa przez śluzę kanału żerańskiego, a właściwie kanału Żerań – Zegrze zaczyna się cudowny spektakl natury. Kanał ma 17 km długości. Zaczyna się na Białołęce, a kończy w Nieporęcie. Został wybudowany w latach pięćdziesiątych poprzedniego wieku na bazie siedemnastowiecznego Kanału Królewskiego, który powstał, aby ochronić przez zalaniem myśliwski dworek królewski w Nieporęcie.

Na pierwszym odcinku kanału żerańskiego są jeszcze jakieś ślady cywilizacji, kilku wędkarzy, jakieś mosty i pomosty. Po pierwszym kilometrze zaczyna się cudowny kontakt z naturą – jest już tylko woda i bujna niesamowicie zieleń. Cisza, fantastyczne widoki, powietrze robi się krystaliczne i tak przez 17 km, no dobra, 16 kilometrów, czyli jakieś 2-3 godziny, aż do Nieporętu. To jest największa frajda i najpiękniejszy aspekt tej wycieczki: ciąć tym Zefirem w ciszy dzikie tereny i nieskazitelną taflę wody, tak blisko centrum Warszawy. Troszkę zmienia się klimat kiedy wpływamy na Zegrze, bo tu już jest pełno żaglówek, motorówek, skuterów wodnych, na których lansują się młodzieńcy prezentujący pod kapokami swoje sześciopaki. Na statku nie ma muzyki, ani innych hałaśliwych atrakcji, poza tym barkiem, który jednak nie przyciąga zbyt wielu uczestników wycieczki, więc nie ma tam żadnego gwaru.

Jest klimat …

W wycieczce uczestniczy wiele starszych osób, w sensie 60+, jest też kilka osób z zagranicy, zwłaszcza sąsiadów zza wschodnich granic. Kilka Pań ma letnie kapelusze. Czuje się taki klimat sprzed lat, trochę jakbym przeniosła się na plan filmowy Rejsu Marka Piwowskiego.
Jest spokojnie, nie ma tu nikogo, kto epatowałby kasą czy drogimi ciuchami. Mamy za to jedną samozwańczą animatorkę – tancerkę, zgrabną sześćdziesięciolatkę z filetowymi włosami, która próbuje namówić bezskutecznie do pląsów kilku pasażerów płci przeciwnej. Robi się wesoło.
Na statku, przypomniały mi się też czasy szkolne, ponieważ zanim jeszcze statek odcumowano, połowa pasażerów wyciągnęła swoje domowe kanapki. Nie ma to jak własne zapasy:)

Serock, Złoty Lin

Około południa przypływamy do przystani w Serocku. Jest piękny, słoneczny dzień więc plaża jest raczej pełna choć brunatny nieco kolor wody nie napawa do kąpieli. Wybieramy z przyjaciółką spacer do Złotego Lina, na przeciw którego niezdecydowanych przyciąga szyld Złotego Okonia, który ponoć jest czymś na kształt kiepskiej imitacji Złotego Lina. To słabe, żeby próbować mylić gości tak podobną nazwą i żeby nie zauważyć, że okoń jest srebrny ;).

Złoty Lin ma bardzo przyjemny ogródek. Niestety, z powodu upału, nie jesteśmy zbyt głodne i zamówienie kończy się na krewetkach w maśle (35 zł) oraz sałatce z fetą (19 zł). Na początek dostajemy czekadełko – pieczywo z jakimś smarowidłem. Pieczywo nie powala, ale czekadełko od firmy to zawsze bardzo miła rzecz. Krewetki są bardzo poprawne – chrupiące, dobrze doprawione – choć ja lubię z nutą ostrości, której tu akurat nie ma – i po prostu smaczne. Sałata również jest bardzo poprawna i … raczej spora. Oczywiście ich specjalnością są ryby i chciałam tych ryb spróbować, ale informacja w menu, że wszystkie filety – a w szczególności filet z bohatera tej restauracji lina – mogą zawierać ości, trochę mnie zniechęciła. Nie mam dobrych doświadczeń z ośćmi, stąd te krewetki. Ogródek na pewno na ich plus, a dodatkowo przyjemne jest to, że mają w Złotym linie duży wybór napojów, piw, bąbelków w dużych i małych butelkach. Poza Warszawą trudno o to. Obsługa jest kompetentna i uprzejma. To też na pewno na plus. My jednak nie możemy zasiedzieć się zbytnio w Złotym Linie bo o 15 odpływa nasz statek. Udało nam się dobiec do przystani na ostatnią chwilę.

UWAGA! Statek nie ma listy imiennej pasażerów i nikt na Was nie będzie czekał. Jeśli nie chcecie wracać do Warszawy stopem czy Uberkiem a chcecie jeszcze raz nacieszyć oczy tą cudną przyrodą, nie spóźnijcie się na statek. W naszym przypadku odpływał równo o godz. 15.

Tylko w weekendy i święta

Jeśli chcecie zaplanować taką wycieczkę, to pamiętajcie, że statek pływa tylko w weekendy. Od 1 lipca do końca sierpnia – w piątki, soboty, niedziele i dni świąteczne. Od 1 do 15 września – w soboty i niedziele.

Bilety – trzeba na nie zasłużyć …

Z biletami to nie taka prosta sprawa. Są wprawdzie do kupienia na stronie www.bilety24.pl, ale trzeba kupować z dużym wyprzedzeniem bo schodzą jak świeże bułeczki. Jeśli on-line nie ma już biletów, dodatkową pulę ma Pan sprzedawca na stacji metra Dworzec Wileński w Punkcie Obsługi Pasażerów, wejście od ul. Cyryla i Metodego. Jednak, nie we wszystkie dni można te bilety kupić. Pan ze swoją skrzyneczką ma otwarte stanowisko tylko w środy i czwartki w godzinach 16-20, piątki w godzinach 7-11 oraz w soboty od 8 do 12. Good luck!

Bawcie się cudnie i rozkoszujcie całodniową wycieczką i podziwianiem cudnej natury tak blisko centrum Warszawy, że aż trudno w to uwierzyć.

Jo

Jeśli spodobała Wam się wpis, będzie mi miło jeśli go polubicie i/lub udostępnicie.

Być może zainteresuje Cię też...

Dodaj komentarz