Spring rolls – genialne w smaku

Przepis najlepsze spring rollsy ever

Pamiętam, kiedy kilka lat temu szukałam jakiegoś godnego miejsca na szybki roboczy lunch w miejscowości o wdzięcznej nazwie Puteaux pod Paryżem. Wdzięcznej, bo pute po francusku to pani wykonująca najstarszy zawód świata. Jakoś nie mogę się przyzwyczaić do nazwy tej miejscowości. Domyślacie się, że jest duża różnica między „Paryż” a „Puteaux pod Paryżem”. Domyślacie się, że Puteaux nie jest trendy ani fancy i nie ma tam gwiazdkowych restauracji Michelin, ani w ogóle wyjątkowo dobrych restauracji. Jedyna miejscówka, która wzbudziła moje zaufanie i znajdowała się w odpowiedniej odległości, był to azjatycki przybytek o nazwie Lotus Bleu. Wybrałam na szybko coś ciepłego oraz sporego spring rollsa, na którego moja rozmówczyni patrzyła z obrzydzeniem, nazywając go taką niezbyt udaną wersją męskiej części ciała. Trochę mi popsuła radość wyboru…dopóki nie spróbowałam tego rolla. Do dziś pamiętam genialny smak świeżej mięty i chrupkich warzyw. Ponieważ miałam ochotę na więcej, a nieczęsto bywam i jadam w Puteaux postanowiłam, że sama zrobię sobie swoją wersję tej przystawki, ale w takim wydaniu, że Niebieski Lotus zzielenieje z zazdrości.

I oto poniżej, espeszaly for ju, moja bardzo smaczna i prosta tajemnica. Przygotowanie nie powinno Wam zająć więcej niż 15-20 min.

SKŁADNIKI

(Porcja na 4 spring rollsy)

1 sałata

12 krewetek

4 płatki papieru ryżowego

1 ogórek

2 marchewki

1 pęczek świeżej kolendry

4 gałązki świeżej mięty

Krewetki, jeśli macie świeże to super – użyjcie takich. Ja mam cały czas zapas w zamrażarce krewetek z Lidla. Ostatnio niezłe pojawiły się również w Biedrze. Krewetki przygotowuję na parze (sitko na garnku z wrzącą wodą) kilka minut, około 2 min świeże, 5-6 minut mrożone. Mają oczywiście całkowicie zmienić kolor, ale nie stracić chrupkości. Kiedy krewety się gotują, oraz trochę przed i trochę po tym czasie, obieram marchewkę i kroję w julienne. Podobnie też traktuję ogórka.

Kiedy przystępuję do obierania krewetek, namaczam już papier ryżowy, specjalny do spring rollsów. Kupuję zwykle taki, na którym jest napisane Banh Trang My Tho (mam nadzieję, że to nic obraźliwego;).

No i teraz to już łatwizna, pod warunkiem, że ćwiczyliście już kiedyś zawijanie gołąbków … lub spring rollsów. Wyjmujemy z wody papier, rozkładamy na czymś płaskim i czystym i nakładamy po kolei sałatę (ja najbardziej lubię dębową, ale może być jakakolwiek, nawet ta z torebki), paski marchewki i ogórka, trzy krewetki i garść kolendry oraz kilka liści mięty. Można też dodać kiełki fasoli mung.

I już… no może jeszcze sos. Świetnie smakują ze słodko pikantnym sosem chilli. W dodatku gluten-free, no i dairy-free.

Cóż to za danie!!! Na lato genialne, lekkie, chrupiące, świeże.

Dla kilku osób zróbcie od razu osiem, ewentualnie szesnaście 😉

Guten Appetit!

Jo

Być może zainteresuje Cię też...

Dodaj komentarz