Polacy to bardzo kreatywny naród. To nasi wynaleźli kamizelkę kuloodporną, spinacz biurowy czy wycieraczki samochodowe. Innym genialnym wynalazkiem Polaka jest Restaurant Week i jego wykwintniejsza wersja Fine Dining Week. O co chodzi? Poniżej wyjaśnienie.
Polska nie bardzo celebruje jedzenie. Nie ma tu festiwalu dorsza, jaki celebrowałam w Bègle, pod Bordeaux,czy festiwalu krewetek, jaki organizują na Florydzie. I oto kilka lat temu pojawił się cudowny koncept. Najpierw Restaurant Week, czyli tydzień, a tak naprawdę dwa tygodnie, dwa razy w roku, kiedy za niecałe 50 zł możecie w bardzo fajnych restauracjach w całej Polsce zjeść trzy pyszne dania . Ale organizatorzy poszli o krok dalej… Zorganizowali Fine Dining Week. Za 139 zł możecie zjeść cudowne, bardzo wykwintne menu składające się z 5 dań.
Jak? Mega łatwo. Logujecie się na finediningweek.pl, wybieracie restaurację, w której chcecie zjeść, oczywiście Warszawa przoduje w ilości restauracji biorących udział w Festiwalu, ale można znaleźć coś pysznego i wykwintnego we wszystkich dużych miastach w Polsce. No więc po zalogowaniu wybieracie miasto, później restaurację, a na koniec ilość osób, datę i godzinę Waszego cudownego restauracyjnego doświadczenia. Strona jest bardzo prosta w obsłudze i intuicyjna. Za to wszystko płacicie z góry kartą lub przelewem. A później zostaje już tylko pójść do restauracji i rozkoszować się 🙂
Ok, nie jest to tania impreza, ale czasem to cena dania głównego w restauracji, która uczestniczy w Fine Dining Week. Więc warto, naprawdę warto. A jakie perełki tam można znaleźć… Uczestniczę w Festiwalu odkąd powstał, więc chętnie Wam opowiem o swoich znaleziskach.
Moim absolutnym faworytem jest N31. Robert Sowa gotuje fantastycznie. Nie zawsze przekonują mnie jego przepisy na TVN, ale to co serwuje się w N31 jest nieprzyzwoicie smaczne. Tam jadłam najlepszego tuńczyka w życiu w postaci przystawki, tam jęczałam z rozkoszy przy deserze czekoladowym składającym się z trzech rodzajów czekolady i tam też wyciągałam od obsługi przepis na genialne danie z owoców morza. Tam nie jest pysznie, tam serwują Wam absolutny kulinarny odjazd. Byłam tam podczas Festiwalu trzy razy i przeżyłam trzy gastronomiczne ekstazy. Niestety wielu festiwalowiczów podziela mój entuzjazm i miejsca w N31 rozchodzą się jak świeże bułeczki, ale powalczcie, bo warto.
Drugiego miejsca nie ma. Są wyróżnienia. Trzy. InAsia w Sheratonie, Wabu Sushi (ale tendencja tam była spadkowa ostatnio) i Casa Pablo. Wśród restauratorów startujących w festiwalu znajdziecie absolutne hity. Powyższe restauracje również wprawiły mnie w stan kulinarnej rozkoszy. Obsługa też była świetna i wszystko zagrało.
Logujcie się i korzystacie z Festiwalu, który startuje już 13 lutego i kończy się 1 marca.
I jeszcze jeden tip. Nie zawsze najbardziej znane znaczy najlepsze. Wiele dobrych i początkujących restauracji traktuje Fine Dining Week jako promocję i baaardzo stara się świetnie wypaść na festiwalu. Nie stawiajcie tylko na najlepszych. Często warto dać szansę nowym graczom.
Smacznego
Jo
Ps. Jeśli spodobał Ci się ten post, będę bardzo wdzięczna za jego polubienie i udostępnienie