Weekend w Supraślu

W przedcovidowej rzeczywistości, śmigałam sobie po różnych krajach, a nawet kontynentach. Odkrywałam łapczywie inne kraje europejskie, zachłystywałam się Ameryką i Afryką. Do momentu kiedy przyszedł on. Wcale nie był cały na biało. Pokazują go raczej zielonego z wypustkami na całym swoim kulistym kształcie. Zresztą co to ma za znaczenie jak on wygląda. Trzeba było zwolnić tempo, usiąść na pupie i korzystać z tego co wolno i z tego co blisko. I tak odkryłam między innymi ćwiczenia ze stretchingu w internecie i wiosną 2020 znowu po kilku latach zrobiłam szpagat, latem nad polskim Bałtykiem pobiłam swój rowerowy rekord przejeżdżając 100 km. Jesienią zakochałam się w jodze, oczywiście on-line, a zimą 2021 z dziką pasją zamorsowałam w Baniosze i… odkryłam biegówki.

Trochę przydługa rozbiegówka

Trudno powiedzieć, że biegówki to moja miłość, bo męczy to jak jasna cholera i wstyd mi jak dostaję zadyszki na trasie i jestem wolniejsza od 90% narciarzy biegowych , ale jakież to cudowne jest zmęczenie na tych biegówkach. No, ale jaki związek mają biegówki z Supraślem? No jaki?!!! W mojej głowie jeszcze 3 tygodnie temu, kiedy zdecydowałam się kupić narty biegowe w ogóle nie wiedziałam, gdzie leży Supraśl. No, ale w Warszawie spadł pierwszy śnieg tej zimy, a mnie jak 99,99% ludzi w Covidzie rozrosło się nieco kochane ciałko, no i pod wpływem bardzo aktywnej przyjaciółki Ewy, nabyłam drogą kupna w Warszawie na Sadybie narty biegowe, w sklepie internetowym w Jeleniej Górze buty do tychże nart, a w Decathlon Targówek kije. Nie żebym miała jakieś szczególne wymagania do sprzętu. Bo nie znam się na nim, ani trochę, ale sklepy ze sprzętem sportowym zostały tak przetrzebione, że ledwo udało się skompletować cały sprzęt. No i jak to się wreszcie, takim wysiłkiem udało … w Warszawie stopniał śnieg. Poszłyśmy zatem z Ewą, bez nart, bez kijów i w najzupełniej zwyczajnych butach na spacer, podczas którego zaświtał jakiś pomysł wypadu na biegówki. Jakuszyce cholernie daleko, ale gdzieś usłyszałam, a później poczytałam o Supraślu na Podlasiu, no i poszło. Od razu odtworzyłam sobie w głowie obrazki z Podlasia południowego, o którym pisałam tutaj i po prostu nie mogłam przepuścić takiej okazji.

Jak dojechać do Supraśla?

Najlepiej dotrzeć tu samochodem. Droga z Białegostoku do Warszawy jest cudownie szeroka i relatywnie pusta. W 2 godzinki można śmignąć jak nic. Oczywiście możecie również dojechać z Warszawy do Białegostoku pociągiem i później do Supraśla autobusem. To tylko 10 km.

Jak spędzić czas w Supraśl?

W każdym razie dojechać tu łatwo, no i jeśli ktoś celuje w aktywne spędzanie czasu cały rok działają tu kajaki, choć wiadomo, że zimą to sport dla aktywnych. Dla aktywnych zimą są też narty biegowe. Niby to mniej ekstremalny rodzaj sportu, ale solidnie wyczerpujący. Jest tu kilka tras. Nas urzekła ta Cieliczanki. Raz, że jedzie się oczywiście przez bajkowy las, choć wzdłuż drogi. Dwa, że trasa prosta jak drut i do tego płaska, co dla mnie, początkującej i dopiero „rozwijającej swoje umiejętności gwiazdy cienkich desek ;)” jest bardzo ważne :). Na każdej z tras krajobrazy są bajkowo-sielankowe, a trasy mniej lub bardziej wymagające. Krótka zielona pętelka też jest do zrobienia przez początkujących, natomiast pozostałe to już wymagają nieco doświadczenia bo trzeba trochę powchodzić w górę, a później umieć jeszcze na tych nartach bez krawędzi zjechać w dół.

Jeśli nie dotrzecie zimą, a latem, to polecam rower. Trasy są przepiękne. Przebiegają wzdłuż całej wschodniej granicy. Można na prawdę za planować cuuudowne trasy i… Nikogo nie spotkać. Ja latem na trasie green velo spotkałam dwie krowy i jeden traktor.

No i oczywiście spacery, spacery i jeszcze raz spacery. Miasteczko jest maleńkie, ale spacer niezależnie gdzie jest wielką frajdą.

Supraskie miejsca do spacerów

Samo miasteczko jest przeurocze. Więc sam spacer po ulicach Supraślach do duża frajda. Sama niskie podlaskie domki. Teraz dodatkowo spowite w dziewiczy śnieg i skrzące się sople. I drewniane płoty i światła w oknach wieczorem i gospodynie domowe w wałkach krzątające się, żeby przygotować babkę ziemniaczaną, kiszkę czy kartacze. To jest czad. To jest klimat. W centrum koniecznie też zróbcie sobie spacer do podstawowych obiektów historycznych takich jak monastyr, który oficjalnie nazywa się klasztorem męskim zwiastowania Najświętszej Marii Panny, dom ogrodnika stojący tuż obok, Pałac Bucholtzów, dom Jansena czy teatr Wierszalin.

KONIECZNIE zróbcie sobie spacer wzdłuż rzeki Supraśl. To tu włączył mi się mój norweski syndrom okrzyków „Jak tu pięknie” wydawanych z częstotliwością co około 7 sekund. Nie dlatego, że wypiłam sok z tutejszych gumijagód czy nawdychałam się czegoś, tylko dlatego, że to najszczersza prawda. Monastyr z perspektywy rzeki Supraśl to jest coś. Rewelka!!! Nie będę się rozpisywać. Pokażę zdjęcia i tyle. Tylko wieczorem pamiętajcie, aby wyrobić się ze spacerem przed godziną 20, bo później gasną latarnie i trudno Wam będzie docenić krajobraz.

A kto będąc w Supraślu nie zejdzie nad rzekę i nie przespaceruję się w Puszczy Knyszyńskiej ten trąba. Tyle w temacie.

Gdzie zjeść w Supraślu?

Jestem w Supraślu w czasach pandemii, restauracje pozamykane ja ćwiczę siłę mojej słabej woli i staram się zrzucić covidowe kilogramy, więc nie łatwo mi będzie coś polecić, ale o jednym miejscu muszę Wam napisać. Chodzi o kultowy bar Jarzębinka. Jeśli ktoś w Supraślu nie ma mamuni czy babuni, która zapoda ugotowaną z miłością babkę ziemniaczaną czy kartacza, ten udaje się do baru Jarzębinka, gdzie mimo reżimu sanitarnego przewijają się tłumy, żeby rozkoszować się cudownym kartaczem, świetną babką czy wyjątkowo pyszną kiszką ziemniaczaną. POLECAM WAM GORRRĄCO.

Gdzie spać w Supraślu?

Jest to zatrzęsienie pensjonatów / pokoi gościnnych, ale jeśli chcecie mieć dobrą lokalizację, strawną cenę i jeszcze do tego miłe, czyste wnętrze to rezerwujcie z wyprzedzeniem. Nie znalazłam na razie nic co powalałoby na kolana, ale spałam w miejscach z bardzo dobrą ceną do jakości, natomiast ostrzę sobie pazurki na noc w monastyrze, w którym funkcjonuje Akademia Supraska. Bardzo dobre ceny, świetna lokalizacja i do tego ta dusza. Czekamy aż się otworzą. Ma to nastąpić wkrótce.

Z rzeczy, które jeszcze chciałabym tu zrobić są Szwędaczki Supraskie – spacer z pochodniami po zmierzchu słuchanie o supraskiej historii.

Jedźcie do Supraśla. Korzystajcie z cudownych krajobrazów, piękna samego miasteczka, powietrza, które w dużych miastach już nigdy takie nie będzie i fantastycznych ludzi – serdecznych, wyluzowanych, otwartych.

Dawajcie znać czy Wam się podobało 🙂

Pozdrawiam

Jo

Być może zainteresuje Cię też...

Dodaj komentarz