Dziwne dania – kiszony szwedzki śledź – Surströmming

Czy da się go zjeść?

Dziś, w trzeci czwartek sierpnia, Szwedzi obchodzą święto kiszonego śledzia. Czy mieliście już do czynienia z tym szwedzkim specjałem? Ja miałam dwa podejścia, o których poniżej.

Kiszone śledzie to szwedzki specjał, który nie bez kozery ma swoje święto właśnie w sierpniu, gdyż powinien być otwierany i najlepiej też degustowany na zewnątrz, więc latem łatwiej. Przyczyną tego jest przede wszystkim jego paskudny zapach łączący ze sobą woń przejrzałego sera, dłuuugo niemytego człowieka i chyba jeszcze padliny. Dość powiedzieć, że to najpaskudniejszy zapach z jakim miałam kiedykolwiek do czynienia.

Jeśli macie ochotę na taki eksperyment kulinarny, szwedzkie śledzie surströmming możecie kupić oczywiście w Szwecji, ale są też dostępne na przykład na Allegro. Ich cena jest bardzo przystępna. Pakowane są w puszkach różnej wielkości. Polecam te mniejsze. Proces fermentacji mocno wydyma wieczka puszek z kiszonymi śledziami. Generalnie, w odniesieniu do każdego innego produktu, tak wzdęte wieczko byłoby przyczyną do wyrzucenia produktu do kosza. Tutaj jest odwrotnie. To dowód na to, że proces fermentacji przebiega jak trzeba i spokojnie takiego śledzia można zdegustować.

Mój pierwszy surströmming

Mój pierwszy raz z kiszonym śledziem był dość spontaniczny i właściwie wszystko zrobiłam nie tak. Po prostu otworzyłam puszkę w domu, na kuchennym blacie, bez żadnego przygotowania ani zabezpieczenia. Zapach w kuchni pozostał z nami na kilka dnia. A trzeba Wam wiedzieć, że ten zapach, zwłaszcza nie złagodzony zimnem, jest bardzo trudny do zniesienia. Ku mojemu zdziwieniu śledzie wyglądały super. Były jędrne i … – dla tych, którzy zdecydowali się ich spróbować mimo tego potwornego fetoru – smakowały na prawdę bardzo w porządku. To na co trzeba uważać, to, żeby śledź trafił najszybciej do paszczy, bo kontakt z czymkolwiek powoduje pozostanie tego koszmarnego zapachu na dłużej. No i jak wam się odbije takim śledziem to będziecie próbować uciec przed samym sobą.

Podczas degustacji kiszonego śledzia nasz pies beagle był bardzo pobudzony i strasznie go ten śledź ciekawił. Zważywszy, że zjedzenie całej puszki, nawet małej i nawet w kilka osób jest w zasadzie niemożliwe, postanowiliśmy się podzielić z naszym psiną tym szwedzkim specjałem dla odważnych. Położyliśmy mu kawałek śledzia na talerzyku. Niestety, nasz drogi beagle Polo wcale nie myślał o skonsumowaniu śledzia, a o … wytarzaniu się w nim. Tak tylko ostrzegam psiarzy 😉

Jak prawidłowo obchodzić się z kiszonym śledziem?

Drugi raz był już przeprowadzony zgodnie z wytycznymi, choć trudno było doprowadzić wszystko do szczęśliwego końca. Wieczko było tak wzdęte, że mój otwieracz do konserw nie mógł sobie z nim poradzić. Jednak to o czym warto pamiętać to schłodzenie puszki w lodówce 20 minut przed otwarciem. Otwarcie puszki na zewnątrz i najlepiej pod wodą, w przygotowanej uprzednio misce. Warto też odpowiednio zabezpieczyć dłonie rękawiczkami, a blat talerzem i ręcznikami papierowymi. Powiem Wam, że w moim przypadku zadziałało. Oczywiście śmierdziało dalej, ale już nie tak nieznośnie i intensywnie.

Jak jeść takiego kiszonego śledzia?

Kiszony śledź sam jest raczej trudny do zjedzenia. Najlepiej podawać go na pieczywie żytnim lub innym dowolnym w towarzystwie ugotowanych ziemniaczków, koperku, śmietany i cebuli. Zrobiłam też wersję z kaparami. Była całkiem smaczna. Jako dodatek na kanapce jest na prawdę smaczny. Dodaje trochę dojrzałej mocy. No i fakt przeprowadzenia całej „procedury” na zewnątrz, czyni degustację całkiem przyjemną.

Po norweskim dorszu ze żrącego ługu – lutefisk, o którym pisałam tutaj, oraz niemieckiej mięsno-warzywnej papce – labskaus, o której było tutaj, szwedzki kiszony śledź – surströmming dołącza do serii dań dziwnych, ale jadalnych, a wręcz smacznych.

A Wy jakie najdziwniejsze dania degustowaliście?

Smacznych wakacji!

Jo

Być może zainteresuje Cię też...

Dodaj komentarz